** ** **
Na najwyższym piętrze apartamentowca nie było czuć żadnego, nawet najmniejszego, powiewu wiatru. Słońce stało w zenicie i żadna chmurka nie osłaniała przed promieniami. Na owym piętrze mieściło się mieszkanie należące do generała SPiB. Mieszkanie było jednym z największych w mieście. Oczywiście znajdował się w nim prywatny ogród na dachu, jak i basen. Generał przechadzał się właśnie po salonie i podziwiał jego wystrój. Razem z bratem udekorowali ów pokój. Na podłodze leżał gruby dywan w kolorze ciemno niebieskim. Na środku stała ogromna skórzana kanapa obrócona w stronę telewizora wiszącego na ścianie. W każdym z kątów stały małe biblioteczki lub szafki zawalone wszelkimi figurkami i modelami. Na wprost wejścia na ścianie wisiał starodawny zegar z wahadłem u dołu. Wreszcie generał przysiadł na kanapie i spojrzał na zegar. Dochodziła już prawie dwunasta, a jego brata wciąż nie było. Zaczynał się niecierpliwić, bo Joannes zawsze przychodził przed czasem. Wspólne obiady w południe stały się czymś w rodzaju tradycji i żaden nie śmiałby bez naprawdę ważnego powodu odwołać spotkania. Co mogło się stać? Pytał samego siebie. Jeszcze raz Jerre Sprawdził czas. Minęło już parę minut, a dzwonek do drzwi wciąż milczał. Spróbował sobie przypomnieć dzisiejszą rozmowę z bratem. Co on takiego powiedział? Jerre podrapał się po głowie. Mówił coś o tym, że może się nie pojawić, przypomniał sobie. Potem. – No tak! – Wykrzyknął. – Mówił że jest jakaś koperta w górnej szufladzie komody w salonie. Dodał w myślach. Wstał i jednym susem znalazł się przy telewizorze, pod którym stała komoda wyglądająca na antyczną. Szarpnięciem wyciągnął pierwszą szufladę. Rzeczywiście. Wewnątrz leżała biała koperta. Ostrożnie ją wziął i nie zasuwając szuflady wrócił na kanapę. Czół, że coś jest w środku. Kopertę zalepiono taśmą. Uniósł kopertę do światła, aby zobaczyć zawartość. Niestety. Jedynym osiągnięciem było dostrzeżenie, że jest tam też jakiś kawałek papieru. Z jednej z kieszeni wyciągnął scyzoryk i rozciął kopertę. Ostrze ześlizgnęło się. – Cholera. – Zaklął. Czubkiem noża pod ważył taśmę, aby ją rozciąć. Udało się. Taśma puściła i mógł przekonać się co jest w środku. Przekręcił kopertę do góry nogami, aby wysypać zawartość. Z środka wypadła niewielka kartka. Z wnętrza wypadło coś jeszcze. Błyszcząc spadło gdzieś na dywan. Na razie skupił się na kartce, którą trzymał w dłoni. Niepewnie obrócił ją w palcach. Na jednej ze stron rozpoznał pismo brata. Liter prawie niebyło widać, bo ich kolor nakładał się na kolor papieru. Przybliżył kartkę do oczu.
Wciśnij oba przyciski na obudowie dwukrotnie i przy drugim naciśnięciu przytrzymaj je do póki nie zawibruje. Następnie wciśnij przycisk na środku jojsticka.
Jeszcze raz przemknął wzrokiem po słowach. Na razie nic mu to nie mówiło, ale póki co musiał sprawdzić co leżało na dywanie. Schylił się i zobaczył, że leżącym przedmiotem był dziwaczny zegarek. Cały był czarny i posiadał również czarny pasek na rękę. Zdumiony podniósł go i zwarzył w dłoni. Przedmiot okazał się lekki i ledwo odczuwało się jego obecność. Obrócił go podziwiając jego wygląd. Ze zdumieniem stwierdził, że zegarek miał dwie koperty, a nie jedną jak standardowe. – Po co mi to? – Szepnął. Jeszcze raz przekręcił cudeńko w palcach. Nawet nie wiedział jak włączyć. Jednym palcem dotknął jednej z kopert. Zegarek zawibrował i cały ożył. – Wow! – Wyrwało mu się. Na ekranach było mnóstwo ikon, mapy, latarka, wyszukiwarka i wiele innych. Wcisnął przycisk pomiędzy strzałkami. Zamiast ikon pojawiło się menu. Zegar, tryby, kierunek podróży, ekran startowy. Wybrał zegar. Zobaczył, że zegarek pokazuje prawidłową godzinę, ale na drugiej kopercie były same zera i obok niewielki obrazek zegarka ze wskazówkami, które obracały się do tyłu. Puknął palcem w obrazek. Nic się jednak nie stało.
– Zero zero dla zero zero jeden. – Zatrzeszczała niespodzianie krótkofalówka przypięta do paska munduru, którego Jerre zapomniał zdjąć. Zapomniał również, że krótkofalówka jest włączona. Generał odpiął ją szybko i przystawił do ust.
– Zero zero jeden dla zero zero, co się dzieje? – Zwykle o tej porze nic się nie działo, a jeśli nawet to nigdy nie zgłaszano tego jemu samemu. Wieści naprawdę musiały być ważne.
– Instytut Czasu został oblężony! – Niemal że wykrzyczał ktoś do krótkofalówki.
– Proszę jaśniej i spokojnie. – Poprosił Jerre siląc się na spokój i próbując zwalczyć ochotę, aby wrzasnąć na kogoś po drugiej stronie.
– Wokół Instytutu Czasu krążą wrogie statki i nie pozwalają nikomu się zbliżyć, ani nikt nie może odlecieć. Jeszcze nie mamy pełnego obrazu sytuacji, ale przepływ statków jest zatrzymany. – Jerre skrzywił się. Drugą ręką pomacał się po kieszeniach. Z jednej wyjął mały pager i na cisnął na środku żółty przycisk. Urządzenie piknęło. Jerre wcisnął przycisk nadawania na krótkofalówce.
– Wyślę tam oddział Orłów.
– Przyjąłem.
– Czy to pan przejmie dowodzenie panie generale?
– Tak, jasne. Radiowozem zajechałem do domu, aby zjeść obiad.
– Dobra generale. Sprawę przejmujesz. – Jerre odruchowo kiwnął głową. Schował pager, wstał z kanapy, a z kolan zsunęła mu się koperta i kartka oraz zegarek, który upuścił sięgając po pagera.. Schylił się, aby to sięgnąć. Krótkofalówka zakołysała się na pasku a oboma rękoma podniósł przedmioty z dywanu. Wszystko wsypał do jednej z wolnych kieszeni. Powoli wyszedł z mieszkania. Nie spiesząc się szedł w stronę windy jadącej na dach. Podniósł krótkofalówkę, przełączył na inny kanał i przeszedł na nadawanie.
– Brawo dla Orzeł 1! – Odpowiedź nadeszła prawie od razu.
– Orzeł 1 dla Brawo! – Dotarł pod windę i czekając na jej przyjazd odpowiedział.
– Szykuj eskadrę.
– Rozumiem Brawo! – Drzwi rozsunęły się zapraszając generała do środka. Może mój brat tam został i dlatego nie mógł dotrzeć na czas? Miał różne scenariusze, ale żaden jakoś mu nie pasował. Wydawało mu się, że najlepszym pomysłem na razie będzie sprawdzenie czy Joannes tam w ogóle jest. Spojrzał na lustro, które wisiało na wprost panelu na lewo od drzwi. Sprawdził czy karabin szturmowy Smok 40 jest na swoim miejscu, czyli przewieszony przez plecy. Miał też pistolet snajperski Wallet. Nazwa wzięła się od tego, że pistolet był naprawdę maleńki, ale wszyscy, którzy pracowali w SPiB przezywali go zdrobniale – Killer'em. Odbezpieczył i przeładował. Nie wiedział co będzie na miejscu, ale na leżało się nastawić na najgorsze. Wsadził broń na miejsce. A jeśli on jest tam przetrzymywany? Dopadły go wątpliwości. Może to jest specjalnie? Przeszedł mu dreszcz po plecach. Na szczęście jego rozmyślania przerwała krótkofalówka.
– Orzeł 1 dla Brawo!
– Brawo, słucham!
– Wszyscy postawieni!
– Spotykamy się w powietrzu na skrzyżowaniu Instytutu Fizyki Kwantowej i tego nowego biurowca co go wybudowali. Nie da się nie zauważyć podczas lotu do celu!
– Przyjąłem, bez odbioru! – Ta krótka wymiana zdań sprawiła, że się otrząsnął. A na co mi ten dziwaczny zegarek? Nie myśl o tym. Skarcił się w myślach. – Trzeba działać. Miałem sprawdzić co się dzieje, ale dali mi też wolną rękę. Spróbuję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. – Szepnął zadowolony z siebie przekraczając próg windy, która właśnie dojechała na dach.
Dach był całkowicie płaski, pozbawiony jakichkolwiek pęknięć. Budka windy wyglądała tak jakby w ogóle nie pasowała, bo wystawała z gładkiej powierzchni. Zaznaczono na nim miejsca do lądowania, które zapalały się gdy było ciemno. Lampy umieszczono pod nawierzchnią. Na parkingu stało wiele maszyn. Od sportowych ścigaczy, które były opływowe jak tylko się dało, po ogromne do przewozu towarów. Najbardziej wyróżniał się jeden. Konkretnie niebiesko czerwony radiowóz SPiB. Statek był myśliwcem, który krył w sobie jeszcze dwa fotele umieszczone za fotelem pilota. Powoli generał podszedł do służbowego statku i odruchowo pogłaskał go po kadłubie dziobu. Jednostka była myśliwcem, który po przejściu w tryb bojowy stawał się naprawdę śmiercionośną maszyną. Statek był wąski od przodu, ale tył miał pękaty. Wyglądało jak szklana butelka, ale statek miał wiele tajemnic. Z tyłu umieszczono cztery skrzydła, które na ziemi były złożone i rozkładały się dopiero w trybie bojowym tworząc x. Na krańcach skrzydeł znajdowały się karabiny laserowe. W środkowej części kadłuba znajdowały się dwie wyrzutnie rakiet, torped z każdej ze stron i na samym czubku umieszczono wyrzutnie pocisków magnetycznych, których zadaniem było przylgnąć do wrogiej jednostki i co dwie minuty wysyłać sygnał. Jerre otworzył statek pilotem. Pojazd Otwierał się w ten sposób, że jedna z części burty unosiła się, odsłaniając fotel w centralnej części kokpitu i dwa fotele schowane w głębi. Usadowił się wygodnie i zapinając pasy odpalił silniki. Stopniowo się rozpędzały wprowadzając statek w drgania. Zamknął właz, nastawił częstotliwość radiową i wolno wzniósł się w powietrze.
Od razu nastawił silniki na pełną moc, ale i tak wiedział, że nie doleci tam pierwszy. Nie mógł lecieć całkowicie dowolną trasą, bo zostały wyznaczone podniebne ulice. Wleciał na jedną, na której ilość statków była naprawdę przytłaczająca. Jako statek policji mógł lecieć trasami dla wojska, ale zamierzał dolecieć tam bez uciekania się do faktu, że posiada pojazd uprzywilejowany. Tym bardziej, że tamten sposób mógłby zwrócić uwagę. Większość statków schodziła mu z drogi, ale niektóre był zmuszony wymijać. Raz nawet na grubość lakieru udało mu się uniknąć zderzenia z ogromnym tankowcem, który sunął ospale i tarasował sobą trzy czwarte ulicy. Jedynie dzięki położeniu maszyny na skrzydło, statek Jerego przecisnął się między tym kolosem, a ścianą jakiegoś budynku.
– Orzeł 1 dla Brawo! – Przez dłuższy czas dowódca SPiB nie mógł odpowiedzieć, bo był skupiony na tym co dzieje się w powietrzu. Odpowiedział gdy skręcił w pustą ulicę.
– Słyszę cię Orzeł 1! Jaka sytuacja? – Odpowiedź nadeszła momentalnie.
– Wszyscy zwarci i gotowi! Czekamy na was generale w umówionym sektorze.
– Przyjąłem, bez odbioru!
– Bez odbioru!
Do umówionego miejsca już nie było daleko. Statek na razie wykorzystywał 50% swojej mocy, bo na każdym ze skrzydeł z tyłu był jeden silnik. Jerre od razu, po wyleceniu z zakrętu zobaczył czternaście statków ustawionych jeden za drugim. Przeleciał obok każdego, aby każdy z pilotów widział, że szef już doleciał. Zatrzymał się na czele i rozpoczął odprawę przed misją, która ich czekała.
– Naszym zadaniem jest zorientować się jak wygląda sytuacja. – Zawahał się. Czy miał im powiedzieć, że chce też sprawdzić czy w budynku nie ma jego brata? Westchnął. Zapomniał też zgłosić, że rusza na akcję. Znów westchnął. Ciszę w eterze przerwał jeden z pilotów.
– Można zestrzelić statki wroga?
– Ty zawsze byś strzelał Bowen. – Stwierdził pilot Orła 2.
– Lubię patrzeć jak wróg zamienia się w kulę ognia. – Potwierdził Orzeł 5.
– Spokój! – Przerwał dyskusję generał i dorzucił. – Na razie nie wiemy co to za statki, ale dali mi wolną rękę w działaniu. Mamy też misję podrzędną. – Słowa wyszły szybciej niż ułożył kolejne zdanie. Jak już się powiedziało A, trzeba powiedzieć B, pomyślał i dokończył. – A właściwie ja. Muszę przedostać się przez teren wroga i sprawdzić czy nie ma pewnej osoby w budynku. Jeśli nie wrócę, dowodzenie przejmuje Orzeł 1 i pamiętajcie – musimy zbadać teren i odblokować Instytut. Zrozumieliście!
– Tak! – Zgłaszali jeden za drugim.
– Postać bojowa i na mój znak, szyk M. – Kończąc wypowiedź pociągnął do siebie dźwignię obok fotela, która była podpisana "fire activate,. Skrzydła z tyłu rozłożyły się w X i zostały uruchomione pozostałe dwa silniki oraz otworzyły się wyloty rakiet. Szybko przełączył radio na inny kanał i krzyknął.
– Wchodzimy do akcji. – Nie miał czasu na grzecznościowe komunikaty. Centrala odpowiedziała.
– Zero zero słyszy i zrozumiało. Wiemy, że są to statki należące do organizacji Hades. – Jere zaklął. Już miał do czynienia z tymi ludźmi i zawsze gdy się na nich natykał nie wróżyło to niczego dobrego.
– Przyjąłem, bez odbioru. – Błyskawicznie wrócił na pasmo oddziału.
– Zestrzeliwać statki! Na trzy ruszamy. – Na chwilę zapadła cisza. – Raz, dwa, trzy!
5 odpowiedzi na “Bramy czasu odc. 2”
Czekam na cz3
Niesamowicie wciągające.
Może kiedyś ją wydasz?
Narazie nie skończona jest ta historia.
wciąga
Super!