** ** **
Musiał się przygotować do wystąpienia, ale miał ważniejsze sprawy do załatwienia. Leniwie się przeciągnął i niechętnie sięgnął po telefon stojący na prawo na biurku. Biurko było ogromne i pełne szuflad. Stało na czterech zakręconych nóżkach, które przygniatały puchaty dywan. Aby dosięgnąć aparat, Jorgen musiał się trochę położyć na blacie. Wstukał numer. Ze zdenerwowania zaczął stukać paznokciami wolnej ręki w podłokietnik fotela, na którym siedział. Nie był to zwykły telefon, bo bazą był dotykowy ekran, który został lekko nachylony w stronę siedzącego przy biurku. Na rogach stały niewielkie anteny, które zaczęły świecić. Po chwili pomiędzy antenami pojawiła się twarz starszego mężczyzny z niewielką czarną bródką. Oczy mężczyzny były szare, a we włosach widać było pasma siwizny. Mężczyzna z obrazu uśmiechnął się i skinieniem głowy powitał rozmówcę.
– Witaj Jorgen. Co słychać? – Głos człowieka z hologramu był lekko chrapliwy.
– Mam dla ciebie dobre informacje. – Zaczął ostrożnie. – Pewnie nie zgadniesz Johan.
– No dawaj swoją sensację. Umieram z ciekawości. Co takiego zrobił pan Gadżet. – Uśmiech na twarzy Jorgena wyrażał wysokie mniemanie o swoim osiągnięciu. Nawet nie przejął się docinkiem. Zawsze tak mu docinał od kont zobaczył co Jorgen robi w domu. Jednak teraz miał ważną informację do przekazania.
– Udało mi się pozbyć Joannesa. – Po obu stronach zapadła cisza. Przez chwilę napawał się własnymi słowami. Cisza zaczęła przeszkadzać Gadżetowi i zapytał.
– Nie cieszysz się? – Odpowiedź padła po chwili.
– Cieszę się, ale było to tak zaskakujące posunięcie, że nie wiedziałem co powiedzieć. Powinieneś to ze mną przedyskutować.
– Nadarzyła się okazja to ją wykorzystałem. – Warknął nagle zdenerwowany Jorgen.
– Spokojnie, nie denerwuj się. – Powiedział szybko. – Jak to zrobiłeś? – Spytał.
– Wysłałem go do przeszłości.
– Co? – Wyraz twarzy Johana mówił wszystko.
– Na pewno nie wróci.
– Ale… – Zająknął się. – Ale przecież to nie jest możliwe. – Jęknął mężczyzna po drugiej stronie. Jorgen się tylko uśmiechnął.
– Teraz na pewno nam nie przeszkodzi. Został tylko jego brat.
– Właśnie. – Skrzywił się Johan. – Co zamierzasz zrobić z generałem? – Lekko warząco Gadżet machnął ręką.
– Mam na niego pomysł, ale potrzebuję do tego twojej floty. – Mężczyzna po drugiej stronie znowu się skrzywił, ale świetnie wiedział, że jest winien Jorgenowi przysługę.
– Dobra, weź ją.
– Połącz mnie z głównodowodzącym.
– Chwila. – Johan obrócił głowę. Nie było widać co robi, ale już po chwili obok niego pojawiła się twarz kobiety.
– Twoim GłównoDowodzącym jest… kobieta? – Wypalił Jorgen na jej widok. Kiedy zdał sobie sprawę z tego co powiedział przytknął dłoń do ust i cały się zaczerwienił.
– Spokojnie, przyzwyczaiłam się. – Stwierdziła sucho. Johan tylko uśmiechnął się pobłażliwie i przedstawił kobietę.
– Admirale Mira to jest Jorgen Reven. – Jorgenie Reven to admirał Mira. – Jorgen tylko kiwnął głową i wyczekująco spojrzał na gościa
po drógiej stronie.
– Do czego ci moja armia?
– Potrzebuję ich, aby zablokować przepływ statków w Instytucie Czasu.
– Jak ustaliliśmy przechodzisz pani admirał pod rozkazy tego pana. – Mira tylko wzruszyła ramionami i spojrzała w stronę Jorgena. – Tak.
– Czego oczekujesz? – Głos pani admirał był dźwięczny i czysty. Przyjrzał się twarzy. Nos miała prosty, a niebiesko-szare oczy patrzyły bystro na niego. Uśmiech błąkający się na jej ustach sprawiał, że Jorgen czuł się niepewnie. Burze kasztanowych włosów spięto w kok, aby nie przeszkadzały.
– Zablokujcie statki. Mam nadzieję przyciągnąć generała, a ja już się nim zajmę. – paskudnie wykrzywił usta.
– Tak, na pewno tu przyleci, bo szuka brata. Jednak go nie znajdzie, ale on tego nie wie. – W odpowiedzi Johan zaśmiał się na takie stwierdzenie.
– Zostawię was samych i dogadajcie się. Jedynie Jorgen kiwnął głową. Z wizji zniknął Johan i całą uwagę mężczyzna skupił na pani admirał. Nie lubił kiedy kobiety nie zajmują się tym czym powinny. Kimś takim dla niego była właśnie ta kobieta. Jednak dla potrzeb potrafił zaakceptować takie rzeczy. Musiał się z nią jakoś dogadać, ale na szczęście tylko na tym polu.
– Zablokujcie przestrzeń powietrzną wokół instytutu. Mam dane twojego komunikatora i połączę się, kiedy będę miał nowe instrukcję. – Admirał w odpowiedzi skłoniła głowę.
– Poinformuję pana gdy dotrzemy na pozycje. Tylko jeszcze jedno. Ile statków?
– Wyślijcie tyle ile stosowne. To pozostawiam wam pani admirał. – Skinieniem głowy potwierdziła rozkazy.
Jorgen zakończył połączenie i nareszcie mógł się skupić na przemówieniu oraz postarać się, aby naukowcy go przyjęli. Był prawie pewien, że to nie będzie łatwe. Plan jaki wymyślił, na szczęście zakładał takie komplikacje. Okrążył biurko i podszedł do niewielkiego stolika stojącego po prawej stronie, ale nieco bliżej drzwi. Na blacie stała sporych rozmiarów konsola. U dołu widać było małą klawiaturę, a na panelu górnym umieszczono różnej wielkości suwaki. Jorgen przyjrzał się ekranowi, który był podłączony grubym kablem do konsoli, ale został postawiony na półce wystającej ze ściany. Wszystkie elementy planu, układanego już tak od dawna, zaczynały nareszcie do siebie pasować. Przesunął dwa bliźniaczo wyglądające suwaki, stojące obok siebie. Ekran w odpowiedzi pokazał: Podaj PIN. Jorgen bez wahania wpisał potrzebne cyfry, a ekran pokazał: "Przejmowanie sieci, w toku. Proszę czekać". Za parę godzin będzie miał dostęp do wszystkich danych Instytutu i będzie mógł wreszcie cofnąć czas. Dzięki temu będzie mógł mieć znów żonę. Zawsze, kiedy myślał o dniu, w którym zginęła, w jego sercu otwierała się prawdziwa szczelina pełna bólu i smutku. Jednak, kiedy raz udało się komuś zajrzeć do przeszłości. Nie szczędził środków do osiągnięcia celu. Z większą energią skierował się do drzwi. Niestety to nie ja odkryłem zapiski, pomyślał. Pozbył się konkurencji i nikt nie będzie go blokował. Wziął jeszcze teczkę z półeczki przy drzwiach i dopiero wyszedł.
Wnętrze ogrodu, w którym mieściło się audytorium, było chronione wielkimi, dwuskrzydłowymi wrotami. Klamki wykonano w kształcie węży i posrebrzono. Wrota zaskrzypiały. Jorgen poruszył się niespokojnie. Siedział na zwykłym plastikowym krzesełku stojącym na lewo od mównicy. Zaraz wejdą, pomyślał w panice. Wziął głęboki oddech. Spróbował drugą ręką rozgiąć palce, które z nerwów zacisnęły się na kawałku tektury. Teczka aż się wygięła, ale dla niego to nie robiło różnicy. Przyszedł czas na najważniejszą chwilę. Uniósł wzrok, aby sprawdzić co się dzieję, ale zaraz go spuścił. Uniósł jeszcze raz. Do ogrodu wlewało się coraz więcej osób i zajmowały miejsca, które ustawiono półkolem wokół mównicy. Kiedy wszystkie miejsca zostały zajęte Jorgen wstał, poprawił szatę, która okrywała go od stóp do głów i wszedł na mównicę. Przywołał uśmiech na twarz choć jednocześnie wgłębi duszy nie mógł się doczekać kiedy to wszystko się skończy. Stres gdzieś uleciał i zastąpiła go determinacja. Przysunął sobie mikrofon i zakasłał.
– Jest mi niesamowicie miło, że właśnie mnie wybraliście Rektorem waszego Uniwersytetu. Spróbuję rozwiązać zagadkę zniknięcia waszego i mojego byłego rektora. – W audytorium panowała zupełna cisza. Wszyscy wpatrywali się w niego z wyczekiwaniem. Wziął oddech i ciągnął dalej. – Postaram się, aby nasz instytut rozwijał się dalej i działał jak na leży. Chciałbym, aby problem z byłym Rektorem nie zakłócił pracy. – Wciąż uśmiech z twarzy Jorgena nie znikał. – Pragnę, aby wszyscy czuli się tutaj dobrze i zajmowali się tym, w czym są najlepsi. – Czuł, że się rozkręca. – Planuję zrobić wystawę możliwości Instytutu. – Przerwał. – Oczywiście z miesięcznym wyprzedzeniem, bo jestem pewien, że już macie co zaprezentować. – Odpowiedziała mu cisza. – Przygotujcie się do wystawy. Macie na to miesiąc. – Dostojnie zszedł z mównicy i wszedł za malutkie ledwo widoczne drzwi. Będą mieli o czym myśleć. Zastanawiał się idąc do swojego gabinetu. Pani admirał już czekała. Nie czekał aż kobieta coś powie, tylko zapytał.
– Jak idzie? –
– Statki otoczyły Instytut. Mysz się nie prześliźnie.
– Świetnie. – Z radości zatarł ręce.
– Cztery lotniskowce, dwa pancerniki i reszta to fregaty, z 300 statków.
– Generała SPiB macie przepuścić, ale tylko jego. – Podkreślił. – Tylko jego. Jego kompanów możecie zestrzelić. Dopiero teraz kobieta okazała jakieś uczucia. Lekko uniosła brwi.
– Świetnie. To się zabawimy. A możemy mu utrudniać przedarcie?
– Nawet byłoby to wskazane. – W Jorgena wstępował coraz to lepszy humor. Rozłączył się z admirał. No to część drugą można zaczynać. – Zatarł ręce z radości.
5 odpowiedzi na “Bramy czasu odc. 3”
Fantastyzne czekam na alkę statkó.
super pisz dalej.
Super!
Bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie
Dzięi.